Przejdź do głównej zawartości

Czy doświadczanie skłonności homoseksualnych jest grzechem?

 













Trzeba powiedzieć jedno. Homoseksualne skłonności należą do trudnych doświadczeń.

W związku z homoseksualnymi skłonnościami pozostaje wiele kwestii, które – przynajmniej z pozoru – nie wydają się jasne i oczywiste. Weźmy choćby takie pytanie – czy homoseksualne skłonności są same w sobie grzeszne, a jeśli tak, to jak powinienem sobie z nimi radzić?

Poniżej moje skromne podejście do udzielenia odpowiedzi na to pytanie.

Co na to Biblia

Na wstępie trzy biblijne obserwacje:

1. Biblia wyraźnie mówi, że trwanie przy homoseksualnych praktykach – nie homoseksualnych skłonnościach – oznacza, że osoba taka nie odziedziczy Królestwa Bożego. „Nie łudźcie się! Ludzie dopuszczający się nierządu, bałwochwalcy, cudzołożnicy, mężczyźni współżyjący między sobą i ci, którzy się im oddają, złodzieje, chciwcy, pijacy, oszczercy i zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Koryntian 6:9-10).

2. Biblia nie odnosi się wprost do homoseksualnych skłonności. Możliwe, że „nienaturalne potrzeby”, o których mowa w Rzymian 1:26, odnoszą się do homoseksualnych skłonności, niemniej jednak – nie jest do końca jasne czy jest to opis jedynie doświadczania pewnych skłonności, czy raczej podążania za nimi – w kierunku pożądania, wymagającego dodatkowej aktywności.

3. Fakt, że nasze skłonności i pragnienia są nieuporządkowane wskutek grzechu i upadku ludzkości nie zaprzecza temu, że mogą być one jednocześnie dalekie od „grzeszenia”. Paweł pisał, że „stworzenie zostało poddane marności … [i pewnego dnia] zostanie wyzwolone z niewoli skarżenia” (Rzymian 8:20-21). Nawet wypełnieni Duchem Świętym wierzący wzdychają w swej marności, w swym skażeniu, włączając w to swoje nienaturalne pragnienia. „Podobnie my sami, którzy już mamy pierwszy owoc – Ducha, wzdychamy w sobie, oczekując usynowienia, odkupienia naszego ciała” (Rzymian 8:23).

Na podstawie powyższych obserwacji można powiedzieć, że, choć homoseksualne praktyki są grzechem, tak doświadczanie homoseksualnych skłonności nie musi być związane z aktywną postawą „grzeszenia”. John Piper ujmuje to w taki oto sposób:

Można by, bez ryzyka błędu, powiedzieć, że homoseksualne skłonności są grzeszne w takim sensie, że są one nieuporządkowane wskutek grzechu i istnieją w opozycji do Bożej objawionej woli. Ale to, że jakieś skłonności są spowodowane i zakorzenione w grzechu nie stawia znaku równości pomiędzy nimi a grzechem. „Grzeszenie” pojawia się wówczas, kiedy nasz bunt wobec Boga znajduje ujście na zewnątrz („Let Marriage Be Held In Honor”).

Innymi słowy – jakkolwiek homoseksualne skłonności są same w sobie nieuporządkowanymi pragnieniami, wynikającymi z upadku i tym samym zakorzenionymi i spowodowanymi grzechem, to jednak doświadczanie ich nie jest samo w sobie grzechem.

I mam na myśli przynajmniej dwie rzeczy, gdy mówię, że doświadczanie homoseksualnych skłonności nie jest tym samym co popełnianie grzechu.

Orientacja w ogólności

Po pierwsze, doświadczanie określonej orientacji nie jest grzechem.

W naszej grzesznej naturze wszyscy jesteśmy seksualnie nieuporządkowani. Moja seksualność jest nieuporządkowana w tym sensie, że doświadczam homoseksualnej orientacji. Mam przez to na myśli to, że moje seksualne pragnienia są wyłącznie ukierunkowane na osoby tej samej płci. To jest prawdą o mnie niezależnie od tego czy doświadczam w tej chwili jakiejś konkretnej skłonności. Pisząc teraz te słowa nie doświadczam skłonności do innego mężczyzny, co nie zmienia tego, że wciąż odczuwam pociąg do mężczyzn. Pomimo mojej homoseksualnej orientacji wiem, że w żaden sposób teraz nie grzeszę w tym aspekcie.

Szczególne pragnienie  

Po drugie, doświadczanie szczególnego homoseksualnego pragnienia też nie oznacza, że jest ono z tego powodu grzeszne.

Powiedzmy, że pociąga mnie inny mężczyzna. Ten pociąg to nie jest coś, do czego dążę, raczej, on sam, spontanicznie, we mnie narasta. W tym momencie pociąg ten podpada pod pojęcie „pokusy” – a ja mogę zrobić z nim jedną z dwóch rzeczy. Mogę podjąć walkę z tym pragnieniem (w taki sam sposób jak jakakolwiek inna osoba podjęłaby walkę z pychą, zazdrością czy strachem) i zwalczyć je zanim tak naprawdę zgrzeszę. Albo – mogę podążać za tym pragnieniem, aż stanie się ono pożądliwymi myślami, a w ostateczności pożądliwymi czynami – to jednak będzie już świadomym grzeszeniem.

Kiedy spoglądam na innego mężczyznę i doświadczam tego, co można by nazwać przyciąganiem, kładę to pragnienie uczynienia z nim czegoś niewłaściwego u stóp Jezusa i kieruję swoją uwagę ku większym obietnicom – obietnicom nagrody związanej z podążaniem za prawością. Gdy tak czynię, to, choć doświadczam nieuporządkowanego wzdychania upadłej natury, nie grzeszę.

Słowa przestrogi

Niemniej jednak -  pewna przestroga jest tu konieczna.

Niewątpliwie Biblia odróżnia „bycie kuszonym” od „grzeszenia”. Jezus był kuszony na każdy możliwy sposób, a mimo to nie zgrzeszył (Hebrajczyków 4:15). Także fragment z Jakuba 1:14-15 wprowadza dystynkcję pomiędzy pokusą, która wiedzie do grzechu, a samym grzechem. Pomimo takich wyraźnych biblijnych podziałów, wydaje się rzeczą niemożliwą postawienie dokładnej granicy pomiędzy pokusą a grzechem.

Przykładowo, zastanówmy się, jak długo mogę doświadczać pokusy zanim zacznę ją zwalczać? Dwie sekundy? Dziesięć sekund? Pół sekundy? Jezus, jako że był Bogiem, nigdy nie przekroczył granicy pomiędzy pokusą a grzechem – choć znał uczucie cierpienia. Ale ja, jako że jestem istotą skończoną i upadłą, nie potrafię stanowczo powiedzieć, gdzie leży ta granica.

I dlatego, choć można być kuszonym, a nie grzeszyć, wydaje się rzeczą mądrą zgodzić z Dawidem, gdy mówi: „Lecz kto dostrzeże własne błędy? Oczyść mnie z tych, które są ukryte przede mną” (Psalm 19:12). Zawszę chcę przeto mówić Panu: „Jeśli w jakiś sposób zgrzeszyłem, próbując poradzić sobie z daną pokusą, to przepraszam. Ustrzeż mnie od tego w przyszłości.”

Do tego Dnia.

W skrócie. Skłonności homoseksualne swój początek biorą z upadku stworzenia – i w tym znaczeniu są „grzeszne” lub „hańbiące” (Rzymian 1:26). Są one jednym ze skutków upadku. Niemniej – doświadczanie tych skłonności nie jest samo w sobie grzeszne. Skłonności te powinno się traktować w tych samych kategoriach, co każdą inną pokusę, by zgrzeszyć.

Gdy ja walczę z pokusą to zwracam się w stronę Jezusa, ufam jego obietnicom i polegam na Jego Duchu – Bóg jest wówczas zadowolony. Bóg nie jest niezadowolony z tego, że muszę walczyć, Boga cieszy to, że walczę.

To dobra wiadomość dla wszystkich doświadczających każdego rodzaju pokusy! Niech ten fakt kieruje nas, niezależnie od tego „w czym wzdychamy”, do jeszcze głębszego odpoczynku w Jezusie, do jeszcze bardziej zawziętej walki z pokusą – i do spoglądania naprzód na ten dzień, w którym to walka wiary, którą toczyliśmy, w końcu uwypukli chwałę i cześć należną Jezusowi Chrystusowi, kiedy się objawi” (1 Piotra 1:7).

 

Nick Roen

https://www.desiringgod.org/articles/is-it-sin-to-experience-same-sex-attraction

By John Piper. ©2022 Desiring God Foundation. Website: desiringGod.org

Tłumaczenie: Mateusz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Od nowa

  Jakiś czas temu usłyszałem w radio piosenkę zespołu Kwiat Jabłoni pod tytułem „Od nowa”. Spodobał mi się jej tekst. Szczególnie ten fragment: „Czy mógłby ktoś tak wyzerować świat, żeby się nic nie stało od wczoraj? Bez słów, co bolą, bez otwartych ran, żebyśmy się poznali od nowa”. Jakiś czas potem, rozmyślając na temat swoich skłonności homoseksualnych, przypomniałem sobie ten fragment piosenki. Czy mógłby ktoś tak wyzerować świat, żebym nie doświadczał tych skłonności? Żeby się nic nie stało od wczoraj, od zeszłego roku, od podstawówki, od dnia moich urodzin? Żebyśmy się poznali od nowa? Żebym się poznał i odkrył od nowa? Pomyśl proszę przez chwilę o czymś, co dla ciebie jest takim wbitym w ciało kolcem, którego nie możesz się pozbyć, a z którym musisz nauczyć się żyć. Może to jakaś twoja cecha, może to jakaś sytuacja, w której się znalazłeś, może to jakaś rzecz, którą zrobiłeś. Zrobiłaś. Wczoraj przypomniałem sobie o tej piosence, o tym fragmencie i na nowo powróciło pytanie

Boże, zbudź nas, gdy jesteśmy na pustyni

  Niewiele rzeczy zagraża bardziej naszej wierze niż, gdy dobry Boży dar, sam w sobie piękny i niewinny, stopniowo staje się konieczny dla naszego szczęścia.   „Najbardziej niebezpieczne pragnienia to nie pragnienia samej trucizny zła, ale pragnienia prostych ziemskich przyjemności”, jak pisze John Piper. „Bo gdy zastąpią one pragnienie samego Boga, wówczas bałwochwalstwo jest prawie nierozpoznawalne i prawie nieuleczalne” ( Głód Boga , s. 18).   „Proste ziemskie przyjemności” to oczywiście dobre rzeczy. Satysfakcjonująca kariera, zdrowe ciało, najlepszy przyjaciel, spełnione małżeństwo i każdy inny dobry dar pochodzi od Ojca światłości, i – podobnie jak niebiosa – głosi Bożą chwałę (List Jakuba 1:17; Psalm 19:1). Gdy Paweł pisze o Bogu, który „nas obficie zaopatruje we wszystko, co przynosi radość” (1 List do Tymoteusza 6:17), to naprawdę ma na myśli radość . Ocean Bożych darów przeznaczony jest do pływania w nim. Ale proste ziemskie przyjemności nie są nigdy całkowicie bezpieczn

Ból nieposiadania dzieci

  Nieposiadanie dzieci jest bolesne dla wielu – kobiet, mężczyzn, singli, małżeństw, osób heteroseksualnych, jak i homoseksualnych. Wiąże się z nim wiele niespełnionych oczekiwań – i ciężar, który niosą, związany ze stratą tego, co kiedyś było lub tego … co nigdy nie nadejdzie. Bezdzietność może się chwilami wydawać jak tępy ból, innym razem – jak przeszywająca ciało agonia, przeżywana samemu lub dzielona z bliskimi. Gdy o mnie chodzi, to byłam świadoma swoich skłonności do osób tej samej płci od bardzo wczesnego wieku i w zasadzie zakładałam, że nie będę miała dzieci. Gdy byłam młodsza, to nie żywiłam jakiegoś większego pragnienia bycia mamą, jednak zastanawiałam się – i to nie raz – jakby to było nią być – i czasami odczuwałam dotkliwą stratę, gdy zdawałam sobie sprawę, że tak nigdy nie będzie. W moim życiu były takie lata, kiedy nieposiadanie własnych dzieci odczuwałam jako błogosławieństwo ze względu na wolność, jaką to ze sobą niosło, ale były też okresy, kiedy własna bezdzietność