Jakiś czas temu, przeglądając
dawną korespondencję, natknąłem się na wiadomości, jakie otrzymałem od pewnej osoby,
która tak jak ja, zmagała się z homoseksualnymi skłonnościami. Moją uwagę przykuły
ostatnie słowa z ostatniej wiadomości, jaką od tej osoby otrzymałem. Były to
trzy krótkie słowa.
„Trzymaj się dzielnie”.
Czytając te słowa teraz – dwa lata
później – zastanawiam się, czy faktycznie tak jest. Czy trzymam się dzielnie?
No cóż, nie mogę ukrywać, że w
ostatnim czasie mam wrażenie, że jest zupełnie na odwrót. Choć przez ostatni
rok kilka razy myślałem, że moje życie weszło na inne tory, tak dziś wydaje mi
się, że stoję znów przed tą samą górą, przed którą stałem kilkanaście lat temu.
Ta góra to oczywiście nie tylko homoseksualizm.
To też wiele innych czynników. Zresztą, pewnie sam sobie zdajesz sprawę, drogi
czytelniku, że rzadko kiedy przytłacza nas jedna rzecz.
Ale też skłamałbym, gdybym nie
powiedział, że mój homoseksualizm znowu wydaje mi się być największą górą, z
jaką muszę się zmierzyć. Ośmiotysięcznikiem pośród innych (dużo) niższych szczytów.
I w tym trudnym dla mnie myśleniu,
w ostatnim czasie dobry Bóg na wiele sposobów przypomina mi o sobie.
Pewnego dnia skierował moją
uwagę na Psalm 23. „I choćbym nawet szedł doliną cienia śmierci, zła się nie
przestraszę – przecież Ty jesteś ze mną”.
Innego razu pokazał mi, że
odwaga nie wynika wcale z tego, kim jestem. A raczej – kim ja jestem. Moja
odwaga wynika z tego, kim On jest. A jeśli On, to i ja. Bo przecież „nie żyję
już ja – żyje we mnie Chrystus” (Ga 2:20).
Będę odważny wtedy, kiedy będę
widział Tego, który nigdy mnie nie opuszcza. Kiedy będę w niego wpatrzony
bardziej niż w siebie, bardziej niż w to, co dookoła. Jeśli kiedykolwiek czytałeś
Opowieści z Narnii, to może pamiętasz postać dzielnego Ryczypiska? Ryczypisk
był myszą, ale był też rycerzem. Choć może powinienem napisać – był tylko myszą,
ale przez to, że był całym sobą skupiony na Aslanie, był także rycerzem. „A
kiedy nie będę już w stanie płynąć dalej, jeśli nie dotrę do krainy Aslana lub
jeśli jakiś niezmierzony wodospad wyrzuci mnie gdzieś poza krawędź świata, zatonę
z nosem zwróconym tam, gdzie wschodzi słońce[...].” (C. S. Lewis, Opowieści
z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu).
Wiem też jedno. Bycie odważnym
nie oznacza negowania swoich własnych cierpień. Bycie odważnym to iść dalej,
pomimo własnych cierpień.
I może na koniec oddam ponownie
głos Autorowi słów, które dały początek temu wpisowi:
„Bóg jest największym dobrem,
więc nie da się porównać wiecznej radości w Królestwie Boga z chwilą cierpienia
tu, na Ziemi. Nie jest dobrym pomysłem planować przyszłość, bo to tylko
przysparza kolejnych smutków i stresu. Warto być tu i teraz, bo nie wiemy, co
będzie kiedyś.”
Dzięki za te słowa. Będę trzymał się dzielnie.
Komentarze
Prześlij komentarz