Przejdź do głównej zawartości

Wracając do domu na Święta

 















Czy pamiętasz zakończenie pierwszej części filmowej serii o Harrym Potterze? Jest tam scena, gdzie Harry wsiada do pociągu, żeby opuścić Hogwart. W pewnym momencie zwraca się do Hermiony takimi słowami: „To nie tak, że wracam do domu.”

Święta to czas w ciągu roku, kiedy wielu z nas wraca do domu. Jeśli jesteś singlem, to pewnie tym bardziej ludzie oczekują od ciebie, że będziesz wracał do domu, do rodziców, do reszty rodziny.

Jeśli chodzi o mnie, to tak właśnie będzie. Nie mogę doczekać się, by być znowu z rodziną. W tym ciemnym, zimnym i nieustannie zabieganym czasie, tęsknię za przyjemnościami z przebywania w domu – za tygodniem spędzonym w odłączeniu od codzienności, pod ciepłym kocem, po prostu – w domu.

A jednak, po kilku miesiącach mieszkania w nowym mieście, moje życie zaczęło się w nim coraz bardziej rozwijać, a miejsce to, no właśnie, zaczęło być dla mnie jak dom. Nie pierwszy raz – odkąd przez ostatnie kilka lat nie raz zmieniałem miejsce. Gdy jakieś miejsce staje się dla mnie jak dom, to przychodzi czas pożegnania. Przyznam, że bywam zdezorientowany, jak wielu już miejsc to dotyczy.

Być może dla ciebie dom to trudne miejsce. Przywodzące wspomnienia traumatycznych chwil, trudnych relacji. Być może nie masz miejsca, które mógłbyś nazwać swoim domem. Być może nigdzie nie czujesz się jak w domu.

Dobra nowina Bożego Narodzenia jest jednak taka – Jezus przyszedł na ten świat, by obiecać każdemu, kto za Nim pójdzie, coś tak prostego, a zarazem pięknego – dom.

 

Nasz przyszły dom

Fragment jednego z moich ulubionych hymnów brzmi tak:

„Gdy z okrzykiem radości powróci Jezus Chrystus,

I weźmie mnie do domu – jaka radość wypełni serce me!”

Czyż to nie piękny i pocieszający obraz? Jezus powróci, by zabrać mnie do domu. Prawdziwego domu.

On przyszedł, poniósł śmierć i zmartwychwstał. I jeśli za Nim podążamy, to bądźmy pewni, że On przygotowuje nam miejsce w Niebie.

„… W domu mojego Ojca jest wiele mieszkań. Gdyby było inaczej, powiedziałbym wam, bo przecież idę przygotować wam miejsce. A gdy pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. A tam, dokąd Ja idę, drogę znacie” (Ew. Jana 14:2-4).

Nie będzie to dom pełen kłótni i goryczy, miejsce, w którym wszystko się psuje, a nowy kryzys pojawia się już chwilę po tym, gdy postanowisz przez moment odpocząć. Wszystko to będzie przeszłością, a my będziemy się cieszyć z przebywania w Bożej obecności (Obj. 21:4) – nie tylko przez tydzień czy dwa, ale przez całą wieczność.

Powiem więcej – to będzie miejsce, do którego prawdziwie należymy. Życie jako chrześcijanin w tym kraju, w tym świecie – a szczególnie życie jako chrześcijanin, który doświadcza homoseksualnych skłonności, ale decyduje się na życie w pojedynkę – może chwilami wydawać się jak życie na marginesie. Czujemy się wyproszeni – jakbyśmy nigdzie do końca nie pasowali. Ale przecież Jezus mówił, że powinniśmy się tego spodziewać.

Czeka nas jednak nagroda. To Niebiański Dom. Jak Harry w Hogwarcie, znajdziemy miejsce, do którego naprawdę należymy. W pewnym sensie jadę więc do domu na święta w tym roku. Ale z drugiej strony, nie jadę do domu do czasu, aż Jezus zabierze mnie do tego miejsca.

 

Nasz teraźniejszy dom

Więc co z tym “tu i teraz”? Wszystko to pięknie brzmi, ale przecież nie pozbawia to nas całego bałaganu, jaki czeka na nas w naszych domach, nie eliminuje zbliżających się rodzinnych okołoświątecznych sporów.

W pewnym sensie, bycie częścią Bożej rodziny już teraz daje nam przedsmak tego, jaki będzie nasz dom w niebie. Nie jesteśmy sami – możemy się cieszyć błogosławieństwem należenia do lokalnej, a także globalnej społeczności Chrześcijan, wśród których możemy czuć się „jak w domu”. Jeśli czujesz się niekomfortowo, samotnie w te Święta, to mam nadzieję, że doda Ci to otuchy – to, że masz rodzinę i masz dom. Może znasz kogoś, kto może czuć się sam w te Święta, kogoś, dla kogo rodzinna sytuacja jest trudna – czemu by nie przygotować miejsca dla tej osoby przy swoim stole i nie zaprosić jej do siebie? Byłby to piękny obraz tego, co Jezus czyni dla nas.

Tak więc niezależnie od tego, czy nasz dom i nasza rodzina tutaj są bezpiecznym miejscem, uchwyćmy się obietnicy naszego prawdziwego Domu i tej radości, kiedy w końcu się w nim znajdziemy.

 

Autor: Dan Reid

Źródło: https://www.livingout.org/resources/posts/127/coming-home-for-christmas

Tłumaczenie za zgodą Living Out.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zlitował się

  Przypowieść o synu marnotrawnym jest chyba jedną z najlepiej znanych i najbardziej uwielbianych przypowieści Jezusa. Wielu z nas czytało albo słyszało ją już setki razy – na pewno ja. A mimo to czasami coś, co znamy już tak dobrze, zaskakuje nas w zupełnie nowy sposób, szczególnie gdy tym czymś jest Pismo Święte, przy którego lekturze działa przecież Duch Święty. Gdy ostatnio po raz kolejny czytałem tę przypowieść, uderzyła mnie jedna malutka fraza: „ zlitował się ” (Ew. Łukasza 15:20). Te dwa słowa opisują reakcję ojca na powrót do domu jego nieposłusznego syna, którego buntownicze zachowania doprowadziły na samo dno rozpaczy. Mam wrażenie, że umykały mi te słowa, kiedy wcześniej czytałem tę przypowieść. Poza tym słyszałem, jak ludzie często mówią o innych aspektach tego wersu – o tym, jak ojciec dostrzega swojego syna, gdy ten jest jeszcze daleko, czym pokazuje, że go wyczekiwał, mając nadzieję, że jednego dnia powróci; o tym, jak ojciec biegnie w kierunku swojego syna, porzuca...

Dalej tą samą drogą

  „A droga wiedzie w przód i w przód, Choć zaczęła się tuż za progiem – I w dal przede mną mknie na wschód, A ja wciąż za nią – tak jak mogę… Skorymi stopy za nią w ślad – Aż w szerszą się rozpłynie drogę. Gdzie strumień licznych dróg już wpadł … A potem dokąd? – rzecz nie mogę ( J.R.R. Tolkien, Władca Pierścieni )   Nowy rok. Co czujesz z jego nadejściem? Wdzięczność? Radość? Ekscytację? A może zmęczenie? Strach? Niepokój? Dla mnie nowy rok zawsze przychodzi z wdzięcznością i ekscytacją. Ale te uczucia bardzo szybko muszą się zmierzyć z dużo silniejszymi emocjami – niepokojem i zmęczeniem. Jestem zmęczony tym, co zamknąłem wraz z wybiciem przez zegar północy. Zmęczony samotnością, którą tak często trudno było czymkolwiek wypełnić. Zmęczony brakiem ciepła drugiej osoby. Zmęczony powrotami do pustego domu. Zmęczony uczuciami, które tak często kazały mi zejść z obranej ścieżki. Zmęczony brakiem odpowiedzi na pytania. Zmęczony oczekiwaniami innych. Zmęczony niezrozumieniem. Czuj...

Czy doświadczanie skłonności homoseksualnych jest grzechem?

  Trzeba powiedzieć jedno. Homoseksualne skłonności należą do trudnych doświadczeń. W związku z homoseksualnymi skłonnościami pozostaje wiele kwestii, które – przynajmniej z pozoru – nie wydają się jasne i oczywiste. Weźmy choćby takie pytanie – czy homoseksualne skłonności są same w sobie grzeszne, a jeśli tak, to jak powinienem sobie z nimi radzić? Poniżej moje skromne podejście do udzielenia odpowiedzi na to pytanie.